Drzwi zatrzasnęły się z
hukiem, zabierając ostatnie promyki światła. Wiedziałam, że za chwilę moje oczy
przyzwyczają się do ciemności, jednak moment ten przeciągał się w
nieskończoność. Wraz z ciemnością pojawiły się przerażające dźwięki uderzania w
drewniane drzwi i krzyki dziwnych stworzeń. Tak naprawdę nas i przerażające,
czarnookie istoty dzieliły tylko drewniane drzwi! Fakt, wyglądały na solidne,
ale czy zdołają wytrzymać? Bestie cały czas uderzały w drewno. Pojedyncze deski
ruszały się na przemian, a zamieszkały w nich kurz z każdym uderzeniem podrywał
się w górę. Byłam przekonana, że prędzej, czy później drzwi będą musiały
ustąpić pod naporem istot. Co uderzenie podskakiwałam przerażona. Po prawej stronie
słyszałam szybki, ale i równy oddech Jana. W ciemności wyszukałam jego dłoni i
mocno ścisnęłam. Kiedy mocniej chwyciłam dłoń Jana, ten odsunął swoją rękę i
powiedział, najwyraźniej czymś rozbawiony,
- Uff… więc jednak wytrzymały – mówiąc to,
wyczułam radość i jednocześnie ulgę w jego głosie – nie martw się, skoro nie
puściły na początku, to teraz też wytrzymają. Zaklęcie wyryte na kamieniach
powstrzymuje wszelkie zło przed wejściem do kościoła. – Jan miał rację. Drzwi
stały nienaruszone, pomimo ciągłych uderzeń. Byłam w szoku, chociaż nie będę
ukrywać, że przyjemnym.
- O jakim zaklęciu mówisz? – zapytałam
niepewnie.
- Pamiętasz słowa, które wypowiedziałem
przed otwarciem drzwi?
Zamyśliłam się przez chwilę.
- Nie, to znaczy… nie pamiętam dokładnie –
wiedziałam, że było coś o wejściu żywych, ale czy o to chodziło?
- „Tylko
żywi mogą wejść do świątyni!” – powiedział Jan. – Te słowa utrzymują
barierę chroniącą nas przed nieumarłymi.
Autor: Anna Horyń (annhor-shop) |
Właściwie, dla mnie
były to bohomazy, które zupełnie nic nie znaczyły. Bardziej przypominały nasze
dziecięce rysunki lub nieudolne próby nauki pisania. Jednak Jan bardzo uważnie
je studiował i wydawało mi się, że naprawdę rozumie ich sens.
- Kim są „nieumarli”? – zapytałam w końcu.
Musiałam przerwać tę ciszę, gdyż stawała się nie do wytrzymania. Ciszę…? Nawet
nie zauważyłam, kiedy ucichły trzaski i skowyt po drugiej stronie drzwi.
Najwyraźniej dziwne stwory zauważyły, że siłą bramy nie otworzą i zrezygnowały.
Spojrzałam teraz na Jana, w dalszym ciągu nie udzielił mi odpowiedzi.
Powtórzyłam swoje pytanie – Kim albo Czym są „nieumarli”?
- Cicho… - uciszył mnie jednym słowem Jan.
Wezbrała we mnie złość. Jak on mógł mnie teraz uciszać? Czy on postradał rozum?
Ja tutaj wychodzę z siebie, główkuję aż do granic wytrzymałości swojego rozumu,
próbując złożyć wszystko w całość. Byłam bliska śmierci, uciekałam przed
dziwnymi stworami i jeszcze prawdopodobnie widziałam ducha swojej zmarłej
babki, a Jan mnie ucisza. Przecież obiecał mi wyjaśnić wszystko w bezpiecznym
miejscu… więc co? Tu chyba jest bezpiecznie?
- Czy jesteśmy tutaj bezpieczni? – z
troską i strachem w głosie zapytałam. Postanowiłam wziąć go podstępem.
- Tak, tutaj nic Ci nie grozi –
odpowiedział lekko podenerwowany Jan. Aha! Więc tu go mam. Przysiadłam na
jednym z krzeseł znajdujących się przy stoliku i powiedziałam wprost.
- Obiecałeś wyjaśnić mi wszystko, gdy
będziemy w bezpiecznym miejscu. O to jesteśmy, sam tak powiedziałeś. Więc
przestań czytać już te dziecięce bohomazy, które wyglądają jakby były tu od
setek tysięcy lat i zacznij ze mną rozmawiać. Myślę, że skoro tyle na tej
ścianie były, to 20 minut zwłoki nie sprawi, że znikną? – miałam nadzieję, że
stanowczy ton głosu wystarczająco dobitnie wyrazi Janowi moją irytację
wynikającą z niewiedzy. Książę głęboko westchnął i podszedł do krzesła
znajdującego się naprzeciwko mnie.
- Dobrze, porozmawiajmy – powiedział
zrezygnowany i usiadł na krześle – Co chcesz wiedzieć?
Nie spodziewałam się tego pytania. Tak
naprawdę sama nie wiedziałam, co chciałam wiedzieć. Miałam tyle pytań, tyle
wątpliwości. Od czego by tu zacząć?
- Może od początku? Dlaczego jednak
postanowiłeś wyruszyć za mną i jak mnie znalazłeś? – myślę, że najszybciej
zrozumiem całą tę sytuację, kiedy Jan zacznie chronologicznie objaśniać wszystkie
niewiadome. Chłopak po wysłuchaniu mojego pytania zastanowił się przez chwilę i
zaczął opowiadać.
- Wtedy przed stajnią, kiedy powiedziałaś
mi, że nie chcesz mnie widzieć, czułem, że kłamiesz. – Mówiąc to, uśmiechnął
się delikatnie – mrużysz oczy, kiedy zaczynasz ściemniać. Jednak wiedziałem, że
kłótnia z Tobą nie ma sensu. Jesteś taka uparta! Zrobisz awanturę, naburmuszysz
się, a i tak pojedziesz w końcu sama. Postanowiłem odpuścić i wyruszyć zaraz za
Tobą, ale w ukryciu. Czułem, że prędzej, czy później będziesz mieć kłopoty i
jak sama wiesz, nie myliłem się – Jan znacząco spojrzał na mnie i z dumą
wyprostował na krześle. Prawdziwy mężczyzna! To nic, że miałam kłopoty. To nic,
że mogłam umrzeć. Najważniejsze, że Jan miał rację, eh…
- Skoro od początku jechałeś za mną,
dlaczego wcześniej nie pomogłeś mi z tymi „zbirami”? – nie chciałam, żeby ton
mojego głosu zdradzał wyrzut w stronę Jana. Byłam mu bardzo wdzięczna, ale
jeżeli widział całą sytuację, dlaczego pozwolił tym potworom mnie skrzywdzić?
Jan spojrzał w dół,
zupełnie jakby bił się z myślami. Litery na ścianie emitowały delikatnie
światłem i dzięki temu mogłam zauważyć zmianę na jego twarzy. Z głębokiej
zadumy i zamyślenia zmieniała się to w złość, to w smutek. Ostateczną emocją,
którą wyczytałam przed dalszym wyjaśnianiem była powaga.
- Nie zdążyłem wyjechać z miasta
niezauważony – odpowiedział, patrząc mi prosto w oczy.
- Co masz na myśli?
Autor: Ja ;)
|
*Poprzedni post: Pamiętnik I: Kornelia –11. ZOSTAĆ CZY SIĘ SCHOWAĆ?
Czy jest jakiś wątek, który szczególnie Cię intryguje? Którą tajemnicę wyjaśnić w kolejnej notce?
OdpowiedzUsuńO rany, jaki nieswykły rozdział! Strasznie zaciekawiło mnie , czy Jan słyszał głos z jej snu... Bo to faktycznie może być prawda. Lecz z drugiej strony... Okay, ja tu zaraz znacznę knuć jakieś teorie, które i tak nikogo nie zainteresują. :D
OdpowiedzUsuńTwój blog tak bardzo mnie zaciekawił, że z rozdziału na rozdział chcę więcej i więcej. Wspaniałe ^^
Rozdział niezwykły!
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :)
Dziękuję;) Zdradzę Ci mały sekret dotyczący tego, czy Jan słyszał głos Kornelii.. Ich świat przepełniony jest magią, więc możesz mieć rację... :D:D:D
UsuńDziękuję za komentarz i że wracasz tutaj. Twoje spekulacje na pewno zainteresują każdego, kto tu zajrzy, a już na pewno mnie:) Pozdrawiam ciepło i niebawem dodam kolejną część;)
Niesamowity!
OdpowiedzUsuńChcę jeszcze :) Ja bym chciała poznać ciąg dalszy historii Jana- dlaczego wyruszył? co wie o przeszłości Kornelii? I jakie ma to jakieś powiązanie ze smokiem z 1 rozdziału? Tyle zagadek!
Super blog! Pozdrawiam i na pewno tu wrócę :)
Dziękuję za tyle miłych słów. Ciesze się, że historia się podoba i zaciekawia:)
UsuńPozdrawiam
Boże jaki świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę piszesz extra, jestem bardzo ciekawy co będzie dalej :)
Czekam na next :*
mlwdragon.blogspot.com
darykhyrezis.blogspot.com
Jest mi bardzo miło czytać tyle miłych słów;) Dziękuję serdecznie, dzięki takim komentarzom aż chce się pisać i publikować dalej kolejne rozdziały ;))))
Usuńps.Pozdrawiam gorąco każdego czytającego :)
Nawzajem :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
Ciesze się z tego bardzo;)
Usuń