czwartek, 23 października 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 15. MAM NA IMIE TARO


- Czy mówisz o tych stworach, które nas goniły? – zapytałam zmartwiona i przestraszona.
Przypomniałam sobie te wszystkie przerażające dźwięki, które towarzyszyły nam podczas ucieczki przez las. Do tej pory przechodzą mnie dreszcze, gdy sobie pomyślę o świstach i zgrzytach, które odbijały się echem między starymi dębami. I te czarne, pełne nienawiści oczy, spoglądające na mnie przez szparę zamykających się drzwi kościoła.
- Dokładnie te! – odpowiedział na moje pytanie Jan. – Podobno stwory mają pamięć fotograficzną i zapamiętują każdego zabitego przez siebie człowieka – powiedział trochę złowieszczo, a trochę z przekąsem – w ten sposób też obierają sobie cele. Patrzą na ciebie przez chwilę i już pamiętają do końca życia.

niedziela, 19 października 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 14. WYJAŚNIJ MI WSZYSTKO CZ. 3


Witam was Ponownie! Wiem, że kazałam wam bardzo długo czekać, za co strasznie przepraszam. Uznałam jednak, że nie ma sensu wrzucać rozdziału niekompletnego i nie do końca przemyślanego. Mam nadzieję, że wyjaśnienie pewnych kwestii nieznacznie wynagrodzi to oczekiwanie. :)
Pozdrawiam was ciepło N9P.


Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę. Jan miał nieobecne spojrzenie, jakby w swoim umyśle szukał odpowiednich słów. Zastanawiałam się, dlaczego jego zachowanie wobec mnie jest takie dwuznaczne i zmienne. W jednej chwili patrzy na mnie maślanymi oczami, żeby w mgnieniu oka spochmurnieć, stać się aroganckim i nieczułym. Czyżbym uraziła go swoimi słowami wypowiedzianymi jeszcze w królestwie przed stajnią? Może jednak Jan uwierzył w nie? W takim razie, dlaczego postanowił za mną pojechać? A może…? Nie, to nie możliwe… Czyżby jego rodzice kazali mu mnie śledzić i sprowadzić na zamek? To mój przyjaciel, nie mógłby mi tego zrobić. Nie on!

czwartek, 16 października 2014

Grafika - 13. WYJAŚNIJ MI WSZYSTKO CZ 2


Witam Was po tygodniu ciszy:) Niestety wena twórcza w tym tygodniu mnie zawiodła, jednak walczę i walczę... i już niedługo pojawi się kolejna część opowiadania.

Tymczasem poniżej znajduje się rysunek Pani Anny Horyń.
Zachęcam was do kliknięcia w obrazek i zapoznania się z ofertą sklepu poduszki-dekoracyjne.pl być może znajdziecie coś ciekawego dla siebie albo na prezent dla bliskich? ;)

~Pozdrawiam NK



Poduszki dekoracyjne
Poduszki dekoracyjne


Jeżeli chcesz, aby i Twój obrazek znalazł się na blogu, napisz do mnie ;)

wtorek, 7 października 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 13. WYJAŚNIJ MI WSZYSTKO CZ. 2



- Twój głos był cichy i stłumiony. Naprawdę ledwo go rozumiałem – kontynuował Jan – ale gdzieś w środku czułem, że możesz mieć kłopoty. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak musi to brzmieć. Zapewne masz mnie za jakiegoś wariata słyszącego głosy, ale tak było naprawdę.- Urwał i spuścił głowę. Wiedziałam jednak, że ukradkiem spogląda na mnie, wypatrując mojej reakcji. Faktycznie, niebieskie światło w lesie, to coś niespotykanego.
- A może to był tylko świetlik? – zapytałam niepewnie.

środa, 1 października 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 12. WYJAŚNIJ MI WSZYSTKO CZ. 1


Drzwi zatrzasnęły się z hukiem, zabierając ostatnie promyki światła. Wiedziałam, że za chwilę moje oczy przyzwyczają się do ciemności, jednak moment ten przeciągał się w nieskończoność. Wraz z ciemnością pojawiły się przerażające dźwięki uderzania w drewniane drzwi i krzyki dziwnych stworzeń. Tak naprawdę nas i przerażające, czarnookie istoty dzieliły tylko drewniane drzwi! Fakt, wyglądały na solidne, ale czy zdołają wytrzymać? Bestie cały czas uderzały w drewno. Pojedyncze deski ruszały się na przemian, a zamieszkały w nich kurz z każdym uderzeniem podrywał się w górę. Byłam przekonana, że prędzej, czy później drzwi będą musiały ustąpić pod naporem istot. Co uderzenie podskakiwałam przerażona. Po prawej stronie słyszałam szybki, ale i równy oddech Jana. W ciemności wyszukałam jego dłoni i mocno ścisnęłam. Kiedy mocniej chwyciłam dłoń Jana, ten odsunął swoją rękę i powiedział, najwyraźniej czymś rozbawiony,

sobota, 27 września 2014

Grafika - 11. ZOSTAĆ CZY SIĘ SCHOWAĆ?

Kochani, dotarła do mnie kolejna grafika stworzona przez Panią Annę Horyń. Koniecznie kliknijcie w obrazek i zobaczcie, czym Pani Anna może was zaskoczyć!


Autor: Anna Horyń (annhor-shop)


Jeżeli chcesz, aby i Twój obrazek znalazł się na blogu, napisz do mnie ;)

czwartek, 25 września 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 11. ZOSTAĆ CZY SIĘ SCHOWAĆ?


Czy ja dobrze słyszałam? Czy ta nieznana mi zupełnie staruszka właśnie nazwała mnie swoją wnuczką? Przecież to niemożliwe. A może Jan miał rację? Może to ja byłam dzieckiem wywodzącym się z Ludu latającego na smokach, a tak kobieta była ich przywódcą?

wtorek, 23 września 2014

Grafika - 10. ODPOWIEDZI SĄ JUŻ BLISKO

Kochani mam dla was małą niespodziankę! Od pewnego czasu poszukiwałam osób chętnych do współpracy - tworzenia grafiki na bloga. Projekt rusza!

Poniżej przedstawiam wam obrazek stworzony przez Panią Annę Horyń. Jeżeli jesteście ciekawi pozostałych jej prac oraz tego, co może zaoferować - kliknijcie koniecznie w obrazek!


Autor: Anna Horyń (annhor-shop)



Jeżeli chcesz, żeby i Twój obrazek pojawił się na blogu - napisz do mnie!

niedziela, 21 września 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 10. ODPOWIEDZI SĄ JUŻ BLISKO


Tak wiem, bida i skąpstwo z mojej strony...:( Ale dzisiaj taki króciutki na zakończenie weekendu. N9P

Drzwi otwierały się bardzo powoli. Zupełnie tak, jakby od środka odpychała je niewidzialna siła. Jak zahipnotyzowana przyglądałam się wnętrzu, które zaraz miało wyłonić się zza drzwi. Jednakże moim oczom ukazała się zupełnie czarna przestrzeń, którą bardzo szybko przysłoniła zielona mgła. Pojawiła się nagle, ale nie wydobywała się bezpośrednio ze środka ciemnego pomieszczenia. Miałam wrażenie, że jej ujście jest w szczelinach pomiędzy deskami, z których zbudowane są drzwi. Nie mogłam oderwać od niej wzroku. Czułam się tak, jakby ktoś zabronił mi rozglądać się dookoła, zupełnie jakby od tego zależało moje życie. Nagle zielony obłok dymu w magiczny sposób automatycznie skierował się w moją stronę.

niedziela, 14 września 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 9. TAJEMNICZE DRZWI



Bardzo długo szliśmy wąską ścieżką, która wydawała się nie mieć końca. Im bardziej zagłębialiśmy się w lesie, tym robiło się chłodniej i ciemniej. Przez cały czas otaczały nas coraz dziwniejsze drzewa i krzaki. Nigdy nie widziałam roślin z niebieskimi liśćmi, czy drzew, których kora była żółta. Na zamku mieliśmy nauczyciela biologii, który od czasu do czasu opowiadał nam o przyrodzie znajdującej się na zewnątrz. Jednak nie przypominam sobie, aby wspominał coś napotkanych teraz roślinach. Spojrzałam na Jana. Szedł szybko i pewnie. Widać było, że zna tę ścieżkę i doskonale wie, dokąd ona prowadzi.

piątek, 12 września 2014

Zapowiedź rozdziału 9...

Kochani, już jutro poznacie dalsze losy Kornelii, a tym czasem mała zapowiedź tego, co może ich spotkać.

Czy domyślacie się, co znajduje się za drzwiami kościoła? Co oznaczają tajemnicze znaki na kamieniach? Czy mgła wychodząca spod drzwi nie wydaje się wam trochę złowieszcza?


Już jutro wieczorem poznacie odpowiedzi na nurtujące was pytania.
A może sami uruchomicie wyobraźnię i posnujecie pewne teorie? Czekam na wasze propozycje w komentarzach.


Pozdrawiam N.K.

Autor: Ja

Zapraszam do przeczytania wcześniejszego wpisu: Pamiętnik I: Kornelia – 8. SPOTKANIE

poniedziałek, 8 września 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 8. SPOTKANIE


- Co tutaj robisz? – chociaż mogłam do zobaczyć i dotknąć, dalej nie wierzyłam, że stoi przede mną.
- Nie mogłem Cię zostawić tak samej. Doskonale wiedziałem, że bardzo szybko wpakujesz się w jakieś kłopoty. Nie sądziłem jedna, że to nastąpi już na następny dzień – odpowiedział Jan i uśmiechnął się do mnie serdecznie.

wtorek, 2 września 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 7. OCALENIE CZY ŚMIERĆ?



Wybaczcie, że wczoraj nic się nie pojawiło. Niestety ogranicza mnie strasznie czas. Dzisiaj bez obrazka. Prawdopodobnie jutro albo pojutrze będzie dodany. Jeżeli masz ochotę narysować swoją wizję dzisiejszego posta napisz do mnie, a ja go opublikuję! ;)
Kolejna notka czwartek/piątek. N9P

- Jestem służącą na zamku! Służyłam jednej z dam dworu, to są jej ubrania. Ukradłam je i uciekłam z zamku! – wykrzyczałam jednym tchem. W tej chwili tylko takie kłamstwo przychodziło mi do głowy. Chyba byłam za mało przekonująca, bo wyższy mężczyzna, zwany Wiktorem, zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się w dziwny sposób.
- Wydaje mi się, że księżniczka próbuje nas oszukać. Jak myślisz Borawa? – Zapytał swojego towarzysza

środa, 27 sierpnia 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 6. UCIECZKA CZ. 2


Mężczyźni byli odwróceni do mnie tyłem, dzięki czemu nie zauważyli jeszcze, że już się obudziłam. Miałam chwilę na rozeznanie w sytuacji i wymyślenie planu ucieczki. Najpierw postanowiłam przyjrzeć się moim porywaczom. Pierwszy mężczyzna miał długie, przetłuszczone i poszarpane włosy, które upięte były w coś, co miało przypominać kucyk. Był bardzo wysoki i barczysty. Na sobie miał skórzaną kamizelkę, po której było widać, że przeszła wiele utarczek i bójek. Jego zielone spodnie były praktycznie w każdym miejscu pocerowane i poplamione. To, co przykuło moją uwagę, to buty. Jak na tak ubranego mężczyznę, były zadziwiająco zadbane i czyste. Prawdopodobnie ukradł je jakiemuś zamożniejszemu człowiekowi. Drugi mężczyzna był niższy, jednakże w przyroście mięśni dużo nie odbiegał od swojego towarzysza. Ubrany był w czarną, luźną koszulę, która w okolicach szyi i barków była nadszarpnięta. Czarne spodnie chyba kiedyś miały odcień zieleni, ponieważ przez warstwę brudu przebijał się oliwkowy odcień. Jego buty nie były ani czyste, ani zadbane. Mogłabym powiedzieć, że nakrycie stóp kiedyś może i uchodziło za buty, dzisiaj jednak stanowiło ledwo ich namiastkę. Natomiast w ręku trzymał zadbany, niebieski płaszcz z żółtymi, a może i złotymi dodatkami. Zdecydowanie musiał należeć do bogatej osoby, być może także właściciela butów wyższego porywacza.

piątek, 22 sierpnia 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 5. SEN



Nim się spostrzegłam byłam już za murami miasta. Pierwszy raz w życiu widzę zamek od zewnętrznej strony. Muszę przyznać, że wygląda okazale i pięknie. Jednak nie czuję żalu, że go opuszczam. Mam inne zadanie i cel do osiągnięcia.

Jechałam bardzo długo, do momentu aż słońce całkowicie schowało się za horyzontem. Teraz musiałam szybko znaleźć jakieś schronienie, bo tak naprawdę nie byłam przygotowana do życia poza miastem. W oddali zobaczyłam małą opuszczoną chatkę. Dach był lekko dziurawy, a w jednym z dwóch okien brakowało szyby. Na jedną noc powinno wystarczyć? Całe szczęście, że nie jestem jedną z tych zamkowych pudernic, które nie wejdą do nieposprzątanego pokoju. Podeszłam trochę bliżej budynku, aby przekonać się, czy na pewno jest opuszczony. Poczerniałe i lekko spróchniałe ze starości drzwi raczej były nieużywane od dłuższego czasu. Dla pewności zajrzałam jeszcze przez okno, ale nic nie przyciągnęło mojej uwagi. Uwiązałam konia do drzewa za domem, w miejscu, gdzie kiedyś musiała stać weranda. Pozostałości daszku i ścian powinny wystarczyć jako osłona, od ewentualnego deszczu i wiatru. Sama postanowiłam wejść do środka. Zanim mój wzrok zdążył przyzwyczaić się do ciemności, obiłam sobie głowę o wiszącą imitację lampy i kolano o resztki komody. Rękoma wymacałam łóżko i niepewnie usiadłam na nim. Powoli mogłam dostrzec zarysy mebli i zauważyć, że ten domek nie gościł ludzi już od kilku lat. Gdzieniegdzie dostrzegłam pajęczyny, w innych miejscach kurz gromadził się w centymetrowych warstwach.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 4. UCIECZKA CZ. 1


Dzisiaj bez rysunku zapowiadającego post - brak czasu daje ostro w kość. Może w tygodniu powstanie coś nowego. Jeżeli masz dużo wolnego czasu i chcesz pokazać swój talent, napisz do mnie. N9P

W ostatnim czasie miałam zbyt dużo stresu i zbyt wiele razy doznałam szoku. Najpierw ujrzałam smoka, potem dowiedziałam się o swoich zaręczynach, zresztą niechcianych. Dalej znowu pojawił się smok, przeobraził w człowieka i oznajmił, że zaraza się skończyła. Dowiedziałam się, że moja matka, królowa i pewnie cała starszyzna na czele z księciem Janem, wiedzieli o zakończeniu epidemii. Tyle razy dzisiaj byłam oszołomieniu, że moje zmysły zaczęły szwankować. Właśnie całował mnie książę, a ja, zamiast delektować się tą chwilą rozmyślałam o tym, czy nie oszalałam. Może jednak oszalałam?

sobota, 16 sierpnia 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 3. KONIEC SIELANKI CZ. 2

  

Szybko przebiegłam przez pokój i weszłam na taras. Uważnie zaczęłam skalować niebo, ale smoka już tam nie było. Natomiast na dole, na dziedzińcu zebrała się grupka mężczyzn, do których w niedługim czasie dołączyły także zaciekawione kobiety. Stałam jeszcze chwilę na tarasie, mocno zaciskając w dłoni zapisany pergamin. Co teraz zrobić? Czy faktycznie epidemia już się skończyła? To nie możliwe… Gdyby to była prawda, król na pewno pozwoliłby nam wszystkim wyjść poza mury. Otworzono by bramy i wpuszczono ludzi, którzy codziennie próbują dostać się do miasta. Poza tym świeżo przybyli goście, dla których odbyła się dzisiejsza kolacja, wcześniej musieli przejść kwarantannę. Po co niby trzymano ich w izolatkach, skoro byli zdrowi? Wszystko wydawało się takie dziwne. Muszę podjąć jakąś decyzję i porozmawiać o tym z matką. Tylko gdzie ona jest? Spojrzałam w dół szukając chociaż jednego z rodziców. Jednak nie zauważyłam nikogo ze starszych. Na dziedzińcu znajdowali się wyłącznie młodzi mieszkańcy zamku. Czyżby starszyzna już zwołała posiedzenie?

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 2. KONIEC SIELANKI CZ. 1


Niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi pokoju, a ja podskoczyłam prawie pod sufit. Przeraziła mnie myśl, że moja gwałtowna reakcja sprowokuje smoka do ataku, albo co gorsza, ucieczki. Stwór jednak dalej siedział w kącie balkonu, z głową schowaną między skrzydła i najwyraźniej nic nie słyszał. Pukanie robiło się coraz bardziej nachalne i szybko musiałam coś wymyślić. Całe szczęście, że okna komnaty wychodzą na wschodnią część pałacu, gdzie rozciągają się głównie lasy i pola. O tej porze roku istniało małe prawdopodobieństwo, że ktoś zauważy smoka na zamkowym balkonie. Szybko wskoczyłam do pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i starannie zaciągnęłam zasłony.

niedziela, 10 sierpnia 2014

INFORMACJA

W poprzednim wpisie nie dodałam jakże ważnej informacji. 

W dniu jutrzejszym tj. poniedziałkowym wieczorem, pojawi się kolejny fragment przygód Kornelii i Smoka. 

Zapraszam serdecznie do czytania i naturalnie komentowania.

 Jestem łasa na wasze sugestie i opinie :)

czwartek, 7 sierpnia 2014

Pamiętnik I: Kornelia - 1. SPOTKANIE


Do tej pory nie mogę uwierzyć, że na moim balkonie wylądował smok. Mama opowiadała mi o tych baśniowych stworach, jednak nie sądziłam, że kiedyś jakiegoś ujrzę, a co dopiero stanę z nim twarzą w twarz…
Moja prawdziwa historia zaczyna się dzień po ukończeniu moich 18 urodzin, w dniu w którym to królowa postanowiła wydać za mąż dwie niewinne istotki, księżniczkę oraz mnie. Myślałam, że wraz z tą chwilą zakończy się szczęśliwe życie, a rozpocznie wieczny obowiązek względem przyszłego współmałżonka. Jednak, to co wydarzyło się jeszcze przed oficjalną kolacją sprawiło, że narodziłam się na nowo i moje życie nabrało jasnych kolorów.

Nazywam się Kornelia i jestem córką Anny, pierwszej damy dworu oraz Leopolda, nadwornego lekarza. Wysoka pozycja, jaką obejmują rodzice zapewnia mi wygodne życie na królewskim zamku. Wraz z dziećmi króla pobierałam nauki u najlepszych nauczycieli dostępnych w tym okresie. Jednakże czasy były ciężkie, a ludzi wykształconych coraz mniej. Wszystkiemu winna była i jest w dalszym ciągu, epidemia Trzęsionki, która w ubiegłych latach zabrała ze sobą znaczną liczbę mieszkańców naszego niewielkiego królestwa. Zgodnie z obliczeniami i obserwacją czcigodnych uczonych, jesteśmy jednym z nielicznych, a może i ostatnim miastem, któremu udało się przetrwać zarazę. Jako pierwsi zamknęliśmy bramy prowadzące do królestwa, a wprowadzona kwarantanna pozwoliła odseparować osoby zdrowe od chorych. I chociaż nasza społeczność jest bezpieczna, to świat za murami dalej boryka się z niesioną przez chorobę śmiercią. Od wielu lat chronimy siebie i naszych bliskich w tym niewielkim azylu, który jak na ironie stał się dla nas więzieniem.
Nigdy nie mogłam pogodzić się losem jaki przyszło mi przeżyć. Odkąd tylko pamiętam, marzyłam o podróżach, poznawaniu różnych miejsc, ludzi i oczywiście o wielkiej miłości. A kogóż ja mogę poznać w tym zamkniętym na obcych kawałku królestwa? Naturalnie czasami przybywają do nas kupcy i dostawcy żywności, jednak w dalszym ciągu otaczają mnie te same osoby i nieustannie zaglądam do znanych mi już zakątków pałacu. Pragnę zobaczyć, co dzieje się po drugiej stronie bramy. Czy innym krajom także udało się przeżyć zarazę oraz jak teraz toczy się życie? Przybyli z odległych krain goście nigdy nie opowiadają o życiu toczącym się za murami zamku. Zupełnie jakby czegoś się bali, albo zawarli pakt zmowy milczenia. W ostatnim czasie, kiedy matka poinformowała mnie o organizowanym balu, na cześć mojego przyszłego męża, uczucie monotonii i samotności zaczęło doskwierać jeszcze bardziej. Z utęsknieniem wspomnieniami wracam do czasu dzieciństwa, w którym razem z jeszcze wtedy pyzatym księciem Janem i księżniczką Olgą bawiliśmy się w chowanego, albo wraz z bliźniakami ciotki Wioletty, z kuchni podkradaliśmy łakocie. Często z Olgą zakradałyśmy się do sali ćwiczeniowej i obserwowałyśmy jak chłopcy pobierają lekcje fechtunku. Teraz jesteśmy dorośli i każdy z nas musi wypełnić swój obowiązek narzucony zaraz po narodzinach. Muszę przyznać, że Jan wyrósł na wysokiego i przystojnego mężczyznę, który zawrócił w głowie nie jednej dziewczynie. Wielokrotnie spędzałyśmy z księżniczką noce na długich rozmowach, w których snułyśmy nasze wymarzone historie miłosne. Pierwsze pocałunki, złamane serca i powroty, które zawsze kończyły się „Happy End-em”. Skrycie wierzyłam, że gdy nadejdzie odpowiedni moment moim szczęśliwym zakończeniem będzie książę Jan. Jednak dzisiejszy przyjazd zalotników rozwiał wszelkie nadzieje i sprowadził mnie z hukiem na ziemię.
Wszystko zmieniło się w momencie, gdy na balkonie mojej sypialni pojawił się dziwny stwór. Siedziałam przed toaletka i próbowałam okiełznać niesforne, czarne jak noc włosy, kiedy nagle usłyszałam przeraźliwy huk dobiegający zza tarasowych drzwi. Każdy trzeźwo myślący człowiek prawdopodobnie uciekłby w popłochu lub chociaż zerwał się na równe nogi. Ja jednak, zamarłam bez ruchu, zupełnie tak jakby jakaś niewidzialna siła zamknęła mój strach w szczelnym pudełku. Za oknem ujrzałam czarny kształt, który poruszał się po tarasowych kafelkach. Zmniejszony lęk i duża ciekawość – wybuchowa mieszanka emocjonalna - nakazały mi podejść do okna i bliżej przyjrzeć się czarnej postaci. Powoli odsłoniłam zasłonę i uchyliłam drzwiczki. Najpierw ujrzałam niewielką ciemną kulkę, jednak po chwili cień gwałtownie zaczął rosnąć, jakby mała czarna plama postanowiła się rozciągnąć do granic swoich możliwości. Poczułam gwałtowny podmuch wiatru, a ciemny kształt zaczął się wznosić. Metr nad ziemią dziwnie zachwiał się i ponownie upadł na lekko zabrudzone kafelki balkonu. Naturalnie, zaciekawiona nie mogłam się powstrzymać, by nie podejść bliżej. Moim oczom ukazał się stwór o długim ogonie i rozłożystych skrzydłach. Stał odwrócony do mnie tyłem, ale już wtedy wiedziałam, z czym mam do czynienia. To był smok, najprawdziwszy w świecie smok! Jego skóra pokryta łuskami była prawie czarna, ale w miejscu padania promieni słonecznych można było dostrzec złote refleksy. Skrzydła i łapy zakończone były ostrymi pazurami, a przez cały grzbiet przechodził grzebień pionowych łusek. Stałam jak zahipnotyzowana nie zauważając momentu, w którym stwór odwrócił się do mnie przodem. Pomyślałam wówczas, że to już koniec. Tak właśnie ginie Kornelia, 18-nastoletnia dziewica, której jedynym miłosnym osiągnięciem było wyhaftowanie na serwetce inicjałów swojego przyszłego, zmyślonego męża. Zamknęłam oczy i pogodziłam z losem smoczej przekąski. Poczułam ciepły oddech na twarzy i wiedziałam, że to ten moment. Ku mojemu zdziwieniu śmierć nie nadeszła. W moim ciele było więcej adrenaliny niż krwi i chyba właśnie to dodało mi odwagi. Niepewnie i powoli otworzyłam jedno oko, a potem drugie. Pysk smoka był tak blisko mnie, że bez problemu mogłam policzyć wszystkiego jego zęby. Moim oczom ukazały się wielkie, niebieskie i przepełnione bólem oczy. Stwór wziął głęboki oddech, prychnął na mnie zapachem siarki i wrócił na drugi koniec balkonu.
Autorski obrazek: N9P

Chwilę patrzyłam na to stworzenie nie mogąc pojąć, co właściwie się stało? Jednak dotarło to do mnie, ja nie umarłam! Przeżyłam bliskie spotkanie z mitycznym stworem, który na dodatek stał na moim balkonie. Zaraz, czy aby na pewno to nie sen? Czy przypadkiem chłopaki znowu nie nawrzucali mi zakazanych grzybów do zupy? Jedno uszczypnięcie, drugie, trzecie... Jeden policzek, drugi… Nie, ja zdecydowanie nie śpię, a ten smok stoi przede mną. Jest tak realny, jak realne są komary na bagnach, jak zapach bzu na wiosnę, jak moje zainteresowanie księciem Janem. Ten smok: wielki, straszny stał na moim balkonie i raczej nie zamierzał szybko z niego odlecieć. Adrenalina trochę opadło i racjonalne myślenie wróciło do mojego mózgu. Co ja mam teraz zrobić z tak wielkim i rzucającym się w oczy stworzeniem?



Dalsze losy smoka i Kornelii w kolejnych postach.

Na dziewiątym piętrze

Mówi się, że najlepsze pomysły przychodzą pod prysznicem. Mnie zainspirowały widoki z dziewiątego piętra. Niniejsza seria postów będzie dotyczyła wpisów z pamiętnika kilku osób, których losy niespodziewanie zaczęły się przeplatać.
Pierwsza bohaterka to Kornelia, 18 letnia dziewczyna, której udało się przetrwać zarazę i przeżyć niesamowitą przygodę. Z czasem poznamy resztę bohaterów.
Z każdym wpisem postaram się stworzyć autorski obrazek odnoszący się do przygód bohaterów. Mam nadzieję, że uda mi się nawiązać współpracę z grafikami, dzięki czemu z czasem obrazki zaczną być coraz odważniejsze i lepsze.

Pozdrawiam gorąco i zapraszam do lektury i zapoznania się z Pamiętnik I: Kornelią