wtorek, 7 października 2014

Pamiętnik I: Kornelia – 13. WYJAŚNIJ MI WSZYSTKO CZ. 2



- Twój głos był cichy i stłumiony. Naprawdę ledwo go rozumiałem – kontynuował Jan – ale gdzieś w środku czułem, że możesz mieć kłopoty. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak musi to brzmieć. Zapewne masz mnie za jakiegoś wariata słyszącego głosy, ale tak było naprawdę.- Urwał i spuścił głowę. Wiedziałam jednak, że ukradkiem spogląda na mnie, wypatrując mojej reakcji. Faktycznie, niebieskie światło w lesie, to coś niespotykanego.
- A może to był tylko świetlik? – zapytałam niepewnie.


- Co? – Jan poderwał gwałtownie głowę i spojrzał na mnie z wyrzutem – wiedziałem, że mi nie uwierzysz. Po jaką cholerę w ogóle Ci o tym mówiłem? Zakończmy już tę rozmowę. Muszę pomyśleć, jak się wydostaniem z tej krypty – oznajmił chłodno i wstał z krzesła. Jeżeli chciałam uzyskać więcej informacji na nurtujące mnie pytania, nie mogłam pozwolić mu się oddalić. Poza tym, może faktycznie zabrzmiałam to trochę obcesowo? Przecież sama przed chwilą pomyślałam, że to mógł być mój głos.
- Zaczekaj – szybko chwyciłam Jana za rękaw i delikatnym ruchem zachęciłam, aby ponownie usiadł na krześle – nie chciałam Cię zdenerwować, ale sam musisz przyznać, że brzmi to troszkę dziwnie?
- Widziałaś latającego smoka, człowiek na Twoich oczach zmienił się w krwiopijcę, a drzwi otworzyły się na magiczne hasło. Czy po tym wszystkim, naprawdę trudno uwierzyć w gadającą, niebieską plamkę? – Jan zadał pytanie i chyba w tej samej chwili zdał sobie sprawę, jak to zabrzmiało. Spojrzeliśmy na siebie i w tym samym czasie wybuchliśmy śmiechem. Tak naprawdę, zdanie wypowiedziane przez Jana było czystą prawdą i nie powinno nas bawić. Cudem uniknęliśmy śmierci, a zewsząd otaczała nas nieznana i trochę przerażająca magia. Jednak fizyczne wyczerpanie, adrenalina zmieszana ze strachem i bliskość śmierci pozbawiła nas resztek rozumu. Kiedy opanowaliśmy nasz niczym nieuzasadniony śmiech, nagle Jan spoważniał i spojrzał na mnie.
- Korneliowokół nas dzieje się wiele dziwnych i magicznych rzeczy. One towarzyszą nam od zawsze, a to czy je dostrzegamy, czy nie, zależy tylko od nas — spojrzał na mnie i w napięciu oczekiwał na odpowiedź.
Miał rację, wcześniej patrzyłam na świat przez pryzmat racjonalnego podejścia do życia i naukowych wyjaśnień. Nie zdawałam sobie sprawy z istnienia rzeczy, jeżeli ich nie widziałam, albo nie mogłam w naukowy sposób wyjaśnić. Tak naprawdę, to wizyta smoka rozjaśniła mi umysł. Sięgnęłam do kieszeni, a moja dłoń natknęła się na twardy, owalny przedmiot. To była łuska smoka pozostawiona na moim łóżku. Drugą ręką dotknęłam szyi. Opuszkami palców wymacałam miejsce po ugryzieniu i wyczułam dwa niewielkie strupy. Łuska w mojej dłoni i skaleczenie na szyi było realne, oznaczało to, że łączące się z nimi wydarzenia także były. W takim wypadku, dlaczego mam nie ufać Janowi? Dlaczego niebieska kula nie mogła być moim nieświadomym nawoływaniem o pomoc?
- Wierzę Ci – chciałam aby mój głos brzmiał poważne i szczerze. Coś wewnątrz mnie wręcz krzyczało, że to jest prawda. Jan spojrzał na mnie i jego twarz się rozpromieniła.
- Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło. Gdybyś zaprzeczyła, próbowała odciągnąć mnie od tej myśli, mój umysł chyba by oszalał. – Chłopak schował twarz w dłoniach, po czym palcami obu rąk przeczesał sobie włosy. Jego nienaganne uczesanie i ubranie już dawno przestało być idealne, jak na księcia przystało. Włosy miał w strasznym nieładzie, a ubranie poszarpane i ubrudzone błotem. Wyglądał jak zwykły ulicznik, a nie jak przyszły monarcha. Patrząc na niego, poczułam nagły przypływ czułości i ciepła. To było bardzo przyjemne uczucie i chociaż wcześniej wydawało mi się, że czuję coś do Jana, to uczucie było czymś nowym. Czyżbym pomyliła zauroczenie z przyjaźnią? Jednak nie jest to pora na tego typu przemyślenia. Odsunęłam uczucia na bok i wróciłam do dalszej rozmowy.
- Co było dalej? – Jan spojrzał na mnie, z pytającą miną – kiedy pobiegłeś za tym niebieskim świetlikiem? – dodałam szybko.
- Cóż… Dosyć długo biegłem, musiałem nieźle się zgubić. Kiedy dotarłem do chaty ten świetlik, jak go określiłaś, nagle zniknął. Zauważyłem na tyłach domu resztki konia... – Jan urwał na chwilę i z boleścią na twarzy spojrzał na mnie – to był Torpeda, poznałem po siodle.
Wbiłam wzrok w ziemię. To był jeden z najszybszych koni w stajni królewskiej i jeden z moich ulubionych. Przeze mnie zginął i to jeszcze w takich okolicznościach. Łzy napłynęły mi do oczu i nie byłam w stanie ich powstrzymać. Kilka kropel popłynęło po moim policzku. Kiedy Jan podnosił dłoń z zamiarem ich otarcia, ale odsunęłam się i samodzielnie wytarłam łzy.
- Będzie jeszcze czas na opłakiwanie Torpedy, dokończ opowiadać – to było bardzo bezpośrednie i nieczułe z mojej strony, ale nie chciałam teraz okazywać przed Janem słabości. Byliśmy w trudnej sytuacji, a ja nie chciałam, aby widział we mnie ciężar i kłopot. Książę cofną rękę i kontynuował.
- Ostrożnie zajrzałem przez okno i zauważyłem mężczyznę stojącego do mnie tyłem. Kiedy się odsunął, moim oczom ukazałaś się Ty! Siedziałaś pod ścianą, związana i przestraszona – spojrzał na mnie, aby upewnić się, czy jego określenie nie uraziło mojej dumy. Cóż, nie będę zaprzeczać i negować… Byłam przerażona jak nie wiedzieć co! Jan nie widząc oznak złości na mojej twarzy, kontynuował – musiałem szybko zebrać myśli i ustalić plan działania. Jednak nie czekałem zbyt długo na okazję, bo wyższy mężczyzna wyszedł z chaty i udał się w głąb lasu. To była moja szansa. Szybko wbiegłem do pomieszczenia i wydobyłem miecz. Resztę chyba już znasz?
- Właściwie to byłam na wpół przytomna. Jednak myślę, że nie muszę znać szczegółów – mówiąc to, uśmiechnęłam się delikatnie. Ku mojemu zaskoczeniu Jan nie odwzajemnił uśmiechu.


11 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem.. Lektura opowiadania bardzo mi się podobała. Masz talent do tego i to jest fakt :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za komentarz:) Bardzo ciesze się, że historia się spodobała :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Niesamowte :) Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i Pozdrawiam gorąco w ten deszczowy (u mnie) dzień ;)

      Usuń
  3. Kurde, świetne, świetne :)
    Masz wielki talent, piszesz lekko, ciekawie. Dajesz bardzo fajne opisy :)
    Normalnie bestseller :P
    Pozdrawiam :*

    mlwdragon.blogspot.com
    darykhyrezis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za taką motywację ;)
      Pozdrawiam gorąco i widzimy("czytamy") się u Ciebie przy kolejnym wpisie! ;)

      Usuń
  4. Świetny rozdział, kiedy następny?
    ~P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Wkrótce..:( Niestety w ostatnim tygodniu dużo się działo, co odbiło się na moim wolnym czasie. Jeszcze trochę cierpliwości :)

      Usuń
  5. Wszystk powoli zaczyna się wyjaśniać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, nie. To dopiero początek komplikacji ;)

      Usuń
  6. 37 year-old Help Desk Operator Zebadiah Candish, hailing from Levis enjoys watching movies like Red Lights and Mushroom hunting. Took a trip to The Four Lifts on the Canal du Centre and drives a Ferrari 250 SWB Berlinetta. link

    OdpowiedzUsuń