
- Twój głos był cichy i
stłumiony. Naprawdę ledwo go rozumiałem – kontynuował Jan – ale gdzieś w środku
czułem, że możesz mieć kłopoty. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak musi to
brzmieć. Zapewne masz mnie za jakiegoś wariata słyszącego głosy, ale tak było
naprawdę.- Urwał i spuścił głowę. Wiedziałam jednak, że ukradkiem spogląda na
mnie, wypatrując mojej reakcji. Faktycznie, niebieskie światło w lesie, to coś
niespotykanego.
- A może to był tylko świetlik?
– zapytałam niepewnie.