
Szybko
przebiegłam przez pokój i weszłam na taras. Uważnie zaczęłam skalować niebo,
ale smoka już tam nie było. Natomiast na dole, na dziedzińcu zebrała się grupka
mężczyzn, do których w niedługim czasie dołączyły także zaciekawione kobiety.
Stałam jeszcze chwilę na tarasie, mocno zaciskając w dłoni zapisany pergamin.
Co teraz zrobić? Czy faktycznie epidemia już się skończyła? To nie możliwe…
Gdyby to była prawda, król na pewno pozwoliłby nam wszystkim wyjść poza mury.
Otworzono by bramy i wpuszczono ludzi, którzy codziennie próbują dostać się do
miasta. Poza tym świeżo przybyli goście, dla których odbyła się dzisiejsza
kolacja, wcześniej musieli przejść kwarantannę. Po co niby trzymano ich w
izolatkach, skoro byli zdrowi? Wszystko wydawało się takie dziwne. Muszę podjąć
jakąś decyzję i porozmawiać o tym z matką. Tylko gdzie ona jest? Spojrzałam w dół szukając chociaż jednego z
rodziców. Jednak nie zauważyłam nikogo
ze starszych. Na dziedzińcu znajdowali się wyłącznie młodzi mieszkańcy zamku.
Czyżby starszyzna już zwołała posiedzenie?